Quantcast
Channel: Kosmostolog
Viewing all 132 articles
Browse latest View live

Kim jest Zoë Daez?

$
0
0

Przedstawiałam Wam już moją koleżankę Karolinę klik, dziś chciałabym, abyście poznali Zoë.
Zoë zawsze miała duże artystyczne zacięcie, próbowała swoich sił w malarstwie i rzeźbie, zajmowała się też aranżacją wnętrz, jednak dopiero fotografia okazała się dziedziną, w której może się wyżyć najbardziej.

Jej prace są pełne emocji, refleksyjne i bardzo kobiece i właśnie wielowymiarowość kobiecej natury, jest tym, co fascynuje ją najbardziej i co próbuje zamknąć w fotograficznej klatce. Asceza królowej Elżbiety, kontra radosne umiłowanie życia Marii Antoniny, barokowa suknia w opozycji do prostej białej koszuli. Eksperymenty z kolorem i fakturą, filtry i rozmycia - wszystko to pomaga jej, uchwycić ów puch marny zwany kobietą, przede wszystkim jednak ułatwia wyrazić siebie.

Niezwykła atrakcyjność tej mieszanki, sprawia zaś, że każda kobieta chce mieć takie zdjęcia:). Zoë ma zatem dużo pracy, telefony się urywają, a sesja goni sesję do tego stopnia, że nawet moja wizyta nie wyrwała jej z kręgu pracy. W ten oto sposób stałam się asystentką fotografa i mam dla Was ciekawy reportaż z dnia zdjęciowego. Dziękuję Zoë za wspaniałą przygodę a modelkom Kamili i Kasi za pozwolenie na publikację zdjęć z backstage`a. Sesja odbyła się Eindhoven oraz w Loon op Zand w Holandii, bo tutaj Zoë mieszka i pracuje i stąd dzisiaj do Was nadaję:)

Zdjęcia w poście są oczywiście moje, ale zapraszam Was do Zoë
 https://www.facebook.com/zoedaez

Pozdrowienia z Holandii:)
Ik hou van jou!






O co najczęściej mnie pytacie odnośnie filtrów UV?

$
0
0

Hallo! Hoe gaat het? Witam Was po holendersku:)


Dziś chciałabym odpowiedzieć, na najczęściej zadawane mi pytania na temat filtrów UV.


Potraktujcie zdjęcie ilustrujące ten artykuł z lekkim przymrużeniem oka, wciąż jestem w Holandii i moja koleżanka Zoë, którą poznaliście w poprzednim poście, wciąż wyżywa się na mnie swoim Canonem, więc choć artykuł jest jak najbardziej współczesny, foto jest utrzymane w konwencji retro. Poza tym Zoë jest wielką miłośniczką jasnej skóry:)

Przy okazji pochwalę się Wam, że sesja, do której pozowałam, trafiła na stronę Vogue:) http://www.vogue.it/en/photovogue/Portfolio/f1bb5e69-a8e3-436f-8b07-c1d0e2e85885/Image

Ale do rzeczy, przejrzałam pytania pod postami o filtrach i zebrałam w całość. O co zatem najczęściej mnie pytacie?

Wstępem przypomnę tylko, że nie ma prawidłowej pielęgnacji żadnego rodzaju skóry, bez filtrów UV. Powinno się ich używać cały rok i obok nawilżania i złuszczania, stanowią podstawę pielęgnacji. Pamietajcie o trzech filarach pielęgnacji: nawilżaniu, złuszczaniu i filtrach UV.

W tym poście pisałam, że nawet najlepsze geny możemy zepsuć nadmiernie się opalając:
http://kosmostolog.blogspot.nl/2012/07/po-co-stosowac-filtry-wystarczy-krem.html

Tutaj, zajmowałam się różnicami pomiędzy filtrami fizycznymi i chemicznymi:
 http://kosmostolog.blogspot.nl/2012/05/dlaczego-warto-stosowac-filtry.html

A tutaj, przeczytacie wiele ciekawostek na temat ochrony przeciwsłonecznej, np. że samoopalacz też przyspiesza starzenie: http://kosmostolog.blogspot.nl/2012/07/filtry-uv-w-drugiej-odsonie.html

Są skóry, które potrzebują ochrony przeciwsłoneczej szczególnie. To skóry objęte różnego rodzaju dermatozami i skóry poddawane mniej lub bardziej intensywnym peelingom (złuszczaniu). Takie peelingi są konieczne w regulowaniu skóry trądzikowe, ale stanowią też podstawę profilaktyki starzenia. Ochrona UV jest wówczas niezbędna, ponieważ substancje oraz narzędzia stosowane w tych peelingach (kwasy i retinoid, lasery) uwrażliwiają skórę na słońce. Tylko kompletna i świadoma pielęgnacja pozwoli nam uzyskać skórę wyregulowaną, wolną od przebarwień i fotouszkodzeń, a także skórę, która znacznie wolniej się starzeje:).
Większość tych rzeczy oczywiście wiecie, ale wciąż pojawiają się pytania.

Czy emulsja matująca SPF 50 Ideal Soleil Vichy zmieniła skład?

Najczęstsze pytanie, jakie pada ostatnio pod postami, dotyczy emulsji matującej SPF 50 Ideal Soleil. Vichy zmieniło nazwę naszego ulubionego preparatu ochronnego z Capital Solei na Ideal Soleil, natomiast skład pozostał taki sam, pisałam Wam o tym przy okazji pojawienia się filtrów w aptekach. Nie wszyscy jednak przyjęli tę informację bezkrytycznie i bardzo dobrze, bo lubię , kiedy jesteście dociekliwi. Przy okazji okazało się, że na stronie producenta jest błąd, widnieje tam skład poprzedniego produktu, dostępnego kilka lat temu. Emulsja matująca ma taki skład, jaki podawałam w tym poście klik  i nie został on zmieniony. 

Czy stosowałam już nowy Anthelios BB?

Nie stosowałam jeszcze nowego Antheliosa BB, ale mam już pierwsze opinie od czytelniczek. Gosiu, bardzo dziękuję za Twój głos:

Ziemolinko z tego co pisałaś nie stosowałaś jeszcze filtrów BB. 
Właśnie jestem po tygodniowym testowaniu. Mam skórę mieszaną, wrażliwą z tendencją do przesuszenia oraz ŁZS ( póki co wyleczone, zobaczymy na jak długo).
Filtr BB to rewelacja. ( zaznaczam, że nie szukałam cudu - bo takiegoż nie ma) Zastosowałam się do Twoich porad i na filtr nałożyłam puder sypki. Po ośmiu godzinach prowadzenia samochodu w pełnym słońcu, bez klimatyzacji, mogłam zauważyć tylko leciutkie świecenie w strefie T. Żadnych nowych krost, wulkanów i bolących bąbli które po zwykłym kremach do opalania wychodziły w ciągu 2 godzin jak grzyby po deszczu. DLA MNIE REWELACJA.
Skóra ma jednolity koloryt bez znacznych zaczerwień i przebarwień.”

Różnice pomiędzy Ideal Soleil krem matujący a krem bronze

Zdarza się, że mylicie emulsję matującą z tegoroczną nowością Ideal Soleil krem bronze. Nie jest to produkt barwiący, nie zawiera samoopalacza, zawiera natomiast tyrozynę, która ma przyspieszyć opalanie. Dla mnie brzmi to jak oksymoron, bo po 50siątkę sięgają zwykle osoby, która nie chcą się opalać. Poza tym krem bronze ma alkohol denat. na samym początku składu. Wiecie, że nie mam nic przeciwko temu składnikowi w rozsądnych dawkach, ale w tym produkcie mnie osobiście mocno podrażnia- skóra jest piekąca i zaczerwieniona. Nie pokochałam go, tak, jak nie umiem się przekonać do Antheliosa dry touch.

Czy filtry nawilżają?

Owszem, choć nie taka jest ich funkcja, ponieważ jednak mają właściwości okluzyjne, nawilżają poprzez zapobieganie utraty wody własnej. Poza tym jako podłoże do substancji promieniochronnych stosuje się humektanty lub emolienty, które też nawilżają.

Czy można nałożyć pod filtr krem nawilżający?

Można, choć nie jest to konieczne- patrz wyżej, natomiast krem nawilżający może niestety upośledzić wchłanianie filtrów chemicznych, które muszą wniknąć w górne warstwy naskórka. Mimo wszystko jednak jeśli czujemy dyskomfort i ściągnięcie, lepiej krem nawilżający nałożyć a jeszcze lepiej nałożyć nawilżające serum, bo ma mniej składników i filtr nie będzie miał problemu, żeby się przez nie przebić.

Czy można nałożyć pod filtr serum z witaminą C?

Nie tylko można, ale wręcz trzeba:) Filtry generują niestety wolne rodniki, dlatego powinno się łączyć je z przeciwutleniaczami. Preparaty ochronne dobrych firm mają najczęściej jakiś antyoksydant w składzie, ale serum z wit. C i tak nie zaszkodzi. Kwas askorbinowy jest silnym przeciwutleniaczem, ale intensyfikuje też działanie filtrów, bo działa, jak naturalny filtr UV, poza tym poprawia koloryt skóry (szczególnie cenne u osób walczących z przebarwieniami), działa przeciwstarzeniowo i uszczelnia naczynia krwionośne. 

Witamina C jest kwasem (zaliczana do kwasów PHA) i  posiada dość niskie pH, może więc skórę. podrażnić. Jeśli po serum Flavo C nasza skóra łuszczy się i jest ściągnięta, możliwe że bariera skórna została uszkodzona i wówczas taki produkt, nie pełni już funkcji ochronnej, a skóra z uszkodzoną barierą jest też bardziej wrażliwa na działanie słońca. Z niedrażniących form witaminy C polecam jej postać tłuszczową Tetrahexyldecyl Ascorbate. Znajdziecie ją np w genialnym serum Caudalie, które jest jednym z moich ulubieńców, zwłaszcza że antyrodnikowe działanie wit. C, jest w nim wzmocnione przez rosveratrol, konsystencja zaś bardzo lekka i nieobciążająca. Bardzo lubię też krem Active C La Roche-Posay, tutaj wit C jest w postaci kwasu askorbinowego, ale stężenie jest niższe (5% ) i w związku z tym niedrażniące, krem ma też bardzo krótką listę składników i jest prawie tak lekki, jak serum.

Czy makijaż upośledza działanie filtrów?

Owszem, dotyczy to szczególnie filtrów mineralnych, które mogą stracić swoje własciwosci odbijające światło, jeśli je zmatowimy. Filtrów nie destabilizują podkłady firm należących do koncernu L`oreal, gdyż ich pigmenty są w specjalnych otoczkach. Poza tym, najlepiej nałożyć makijaż jakieś 10-15 minut po posmarowaniu się preparatem ochronnym, wówczas filtry dobrze połączą się ze skórą i nie ma ryzyka, że się poprzesuwają czy ulegną rozpadowi. 

Czy krem z filtrem powinno się reaplikować w ciągu dnia?

Tak, dotyczy to szczególnie filtrów chemicznych, która tracą po jakimś czasie swoje właściwosci, ale dotyczy też, głównie warunków plażowych, kiedy właściwości te, tracą znacznie szybciej. W mieście nie musimy nakładać filtru co 2 godziny, zwłaszcza jeśli siedzimy w klimatyzowanym biurze, czy szkole. Poza tym, filtry mineralne odbijają światło przez cały okres swojej obecności na skórze, przestają działać, dopiero kiedy je zmyjemy. Ja nakładam filtr ponownie, tylko wtedy, kiedy wiem, że po wyjściu z pracy, będę jeszcze długo przebywać na słońcu. Najczęściej nakładam filtr po prostu na podkład, w przypadku emulsji matującej z Vichy w ogóle nie obciąża to makijażu i wygląda dobrze.

Czy filtr powinien zawierać dodatkowe składniki pielęgnacyjne?

Ja uważam, że nie- filtr ma być przede wszystkim filtrem i poza odrobiną przeciwutleniaczy, powninien skupić się na działaniu ochronnym. Bardzo nie lubię, kiedy producent upycha w kremie na siłę, tysiąc dodatkowych składników, a to przeciw przebarwieniom, a to na trądzik, czy naczynka. Zawsze zmniejsza to jakość ochrony a działanie dodatkowych składników jest znikome, bo obecność substancji promieniochronnych, na pewno je upośledza. Moc dodatkowych składników pakuje do swoich filtrów przede wszystkim Bioderma i jest to bardziej chwyt marketingowy, niż rzeczywista wartość. Bioderma, która skąd inąd ma bardzo dobrej jakości filtry, bardzo rozbudowała gamę przeciwsłoneczną, co niekoniecznie jest zaletę. Farmaceuci już dawno przestali się orientować w ilości produktów, klienci są zdezorientowani i chyba już tylko producent ogarnia wszystkie zmiany.

Witamina D i filtry

Do niedawna sądzono, że witamina D jest potrzebna tylko rosnącym dzieciom i ewentualnie kobietom w okresie menopauzy z osteoporozą. W świetle najnowszych badań, wiemy, że witamina D jest niezbędna do prawidłowego przebiegu wielu procesów, zachodzących w naszym organizmie. Wit. D chroni nas przed nowotworem piersi, prostaty, jajnika i okrężnicy a także przed chorobami układu nerwowego i cukrzycą. Jest niezbędna do prawidłowej syntezy wapnia i wzmacnia nasze kości. Reguluje wzrost komórek skóry, ma własciwosci zmniejszające hiperproliferację tychże i dlatego znajduje zastosowanie w leczeniu łuszczycy. Działa też przeciwzapalnie, co sprawia, że latem skóry trądzikowców wyglądaja dużo lepiej niż w zimie. W naszej strefie klimatycznej niemal wszyscy mamy gigantyczne niedobory tej ważnej witaminy. Pewna warszawska pani dermatolog, opowiadała na jednym z wykładów,że w klinice, gdzie pracuje, badania poziomu wit D wykonuje się standardowo każdemu pacjentowi i niedobory wykazuje ponad 90 procent badanych.
Wszyscy wiemy, że witamina D jest syntetyzowana w skórze, synteza ta jednak spada wraz z pojawianiem się opalenizny a ludzie o ciemniejszej karnacji potrzebują więcej czasu, by ją wytworzyć. Stosowanie filtrów UV, nawet o niskiej protekcji upośledza wchłanianie się tej witaminy nawet o 95 %.

Jak połączyć zatem, konieczność stosowania filtrów z potrzebą syntezy wit. D? Ja robię tak, że co prawda twarzy nigdy nie wystawiam na słońce i zawsze pokrywam ją preparatem przeciwsłonecznym, ale wystawiam na słońce resztę ciała. Robię to jednak maksymalnie przez godzinę dziennie i nie jest to czas, kiedy słońce świeci najsilniej, następnie chronię się już filtrem. Dr Michael Holick, który prowadzi badania nad wit. D od ponad 30 lat mówi tak:"to, co proponujemy, to wyjść na zewnątrz na 5-10 minut i cieszyć się słońcem bez żadnego kremu, a dopiero potem się posmarować, kiedy nadal chcemy zostać na słońcu".

Zanim jednak zaczniemy w prawidłowy sposób korzystać ze słońca, należy odbudować niedobór wit. D, poprzez jej suplementację, warto przyjmować ją również przez całą zimę. Przy dużych niedoborach (można to sprawdzić z badania krwi) należy przyjmować nawet 10 tyś jednostek dziennie, przez co najmniej miesiąc. Zapobiegawczo dawka 1 tysiąc jest odpowiednia. Pamiętajmy, aby zawsze łączyć wit. D z wit. K2, aby uniknąć osteoporozy i chorób serca, gdyż sama wit. D może powodować, że wapń będzie się odkładał w miękkich tkankach np. żyłach. Witamina K2 bierze udział w metabolizmie wapnia ale działa też przeciwzmarszczkowo :) Fajne połączenie wit. D3 i  K2 znalazłam u pepsieliot, najlepiej przyjmować je w trakcie posiłku bogatego w tłuszcze http://thisisbio.pl/witaminy-i-mineraly/70-vitamin-d3k2-90tabl-tib-.html

Czy jeśli stosuję preparat z kwasami, bądź retinolem na noc, mogę wyjść w dzień bez ochrony UV?

Większość czytelników tego bloga zna odpowiedź na to pytanie, ale bardzo często pytają mnie o to pacjentki w aptece. Odpowiedź oczywiście brzmi nie, choć jest to uzależnione od stopnia podraznienia skóry, ale o tym nieco później. Musimy w końcu zdać sobie sprawę, że retinoidy nie reagują w jakiś tajemniczy sposób ze słońcem, owszem w przypadku niektórych kwasów możemy mówić o reakcjach fototoksycznych, ale żadne badanie nie wykazało, że tretinoina, czy adapalen są fotouczulajace. Substancje te uszkadzają barierę naskórkową, uwrażliwiając skórę na słońce i  pozbawiając ją naturalnej ochrony. Kiedyś Patryk krótko i brutalnie rozprawił się z rzekomo fotouczulajacymi właściwościami wyżej wymienionych substancji, zwracając uwagę, że jeśli używamy terminów medycznych, upewnijmy się najpierw, czy robimy to zgodnie z ich znaczeniem. Z fotouczuleniem mamy do czynienia wówczas, kiedy posmarujemy się np. maścią Ketonal,  wyjdziemy na słońce i w miejscu aplikacji pojawi się podrażnienie. Fotouczulające są niektóre zioła i laki. Jeśli wypijemy herbatkę z takiego na przykład dziurawca w upalny dzień, to w miejscach nieosłoniętych pojawią się na skórze zmiany. Ciekawie i w sposób zrozumiały opisała w swoim komentarzu ten mechanizm Kaja, więc pozwolę sobie go przytaoczyć- Kaju dziekuję za Twój głos:

"Fotoalergia związana jest z obecnością odpowiedzi immunologicznej, efekt w niewielkim stopniu zależy od dawki, dotyczy tylko osób predysponowanych. Słowem - pod wpływem słońca z substancji egzogennej powstaje hapten. Objawy mogą wystąpić w miejscach niewystawionych na słońce.

Fototoksyczność powstaje, gdy substancja egzogenna pod wpływem słońca generuje powstawanie wolnych rodników, uszkadza struktury komórkowe i powoduje stan zapalny, a zmiany występują tylko w miejscach wystawionych na działanie tej substancji i słońca, wynikiem mogą być przebarwienia."


Kuriozalny w tym przypadku jest fakt, że same filtry (chemiczne) mogą wywołać taką reakcję.

Czy filtry UV są konieczne przy każdym stężeniu kwasów?

Nie ma gotowej proporcji pomiędzy stężeniem kwasu a wysokością filtru. Generalnie zasada jest taka, że jeśli preparat kwasowy uszkodził barierę naskórkową, skóra się łuszczy i jest podrażniona, istnieje duże ryzyko, że zaszkodzi jej słońce. Jeśli bariera skórna działa prawidłowo, filtr nie jest potrzebny, choć oczywiście lepiej go zastosować, bo płyną z tego inne korzyści np. wolniejsze starzenie, zmniejszone ryzyko nowotworów skóry itp.

Czy jeśli stosuję kwasy w nocy a dzień jest pochmurny, lub spędzam go w pomieszczeniu, ochrona przeciwsłoneczna jest mi potrzebna?


Nie trzeba stosować filtrów siedząc w domu, czy przy pochmurnym niebie- przebarwienia nam wówczas nie grożą. Choć można by było z tym polemizować, bo wiemy z badań, że to kwanty UVA są odpowiedzialne za reakcje fototoksyczne, a UVA jest tym złośliwym rodzajem promieniowania, które przenika przez szyby i jego natężenie jest tak samo wysokie przez cały rok. Jednak to UVB ma większy potencjał do wywoływania przebarwień.

Czy filtry są bezpieczne w ciąży?

W zwiazku z szaleństwem hormonów, które towarzyszy ciąży, istnieje bardzo duże ryzyko powstania przebarwień. Żeńskie hormony + słońce = przebarwienia. Dlatego ciężarne powinny zwrócić szczególną uwagę na ochronę przed słońcem i tutaj pojawia się pewien zgrzyt. Niektóre filtry chemiczne, mogą przenikać do krwiobiegu i działają podobnie do hormonów. Szczególnie podejrzana jest substancja o nazwie etylhexyl methoxycinnamate, choć Patryk pisał ostatnio, że nie ma realnych przesłanek, by sie go obawiać http://www.paulaschoice.com/expert-advice/sun-care/_/can-you-get-cancer-from-sunscreen#truth. Filtry chemiczne są również używane w pomadkach czy szamponach, by przedłużyć trwałość ich kolorów. Najbezpieczniej byłoby stosować w ciąży filtry wyłącznie mineralne, choć wydaje mi się, że w momencie, gdy stosujemy filtry chemiczne tylko na twarz, powierzchnia jest zbyt mała, by mogło to być niebezpieczne. Poza tym, gdyby istniało najmniejsze ryzyko, producent musiałby umieścić takie ostrzeżenie na opakowaniu. Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale czuję sie w obowiązku Was o tym poinformować- Kaju, raz jeszcze dziękuję za Twój komentarz.

Czy Atrederm, lub inny retinoid można stosowac latem?

Oczywiscie, że można. Są kraje, w których mocne słońce jest przez cały rok i lekarze też leczą tam trądzik, przebarwienia, czy wykonują głebokie peelingi. W Afryce też stosują retinol. Dysponując tak skutecznym systemem filtrów UV, możemy przeprowadzać głebokie peeling również w pełni lata, pamiętając by zadbać o barierę naskórkową, poprzez odpowiednie nawilżanie, kojenie i stosowanie preparatów przyspieszających regenerację (Cicaplast, Cicalfate itp). Zacytuję Patryka:

"Najważniejsze o tej porze roku jest zachowanie równowagi między działaniami złuszczeniowo-regulacyjnymi a dobrym stanem bariery - tylko wtedy nie ryzykujemy wystąpienia plam, mikrostanów zapalnych, oparzeń, przebarwień i fotouszkodzeń dermalnych."

Oczywiscie jeśli nie jest to konieczne, lepiej zostawić sobie wykonywanie tego typu zabiegów na okres jesień- wiosna. W końcu mieszkamy w takim a nie innym klimacie, więc dlaczego tego nie wykorzystywać:)
 
Mam nadzieję, że udało mi sie rozwiać większość Waszych wątpliwości, tymczasem cieszcie się pięknym polskim latem:)


Buziaki!

Effaclar (K+) nowość w walce z zaskórnikami i konkurs :)

$
0
0
Zauważyliście już, że w aptekach pojawił się nowy Effaclar K(+) i pytacie mnie o niego coraz częściej. Dziś spieszę z informacjami na temat nowości La Roche-Posay, mam też dla Was konkurs:)

Pokochaliśmy Effaclar K, czy podobnie będzie z Effaclarem K(+)?
Pamiętacie ubiegłoroczną renowację Effaclaru Duo? Preparat został udoskonalony poprzez dodanie składnika przeciw przebarwieniom. W przypadku nowego Effaclaru K(+) będzie to coś zupełnie nowego i rewolucyjnego! Zupełnie nowe spojrzenie na pielęgnację skóry. Czy nie możecie się już doczekać? :)

Na wstępie przypomnę, że poprzednia wersja bazowała na LHA i retinolu linolate- pochodnej retinolu. Krem odnawiał i wygładzał powierzchnię skóry. 

Nowy Effaclar K(+) nie zawiera już retinolu linolate.  Czy to dobra decyzja? Jakie niespodzianki przygotował dla nas producent? Po zanalizowaniu składników, można wyraźnie dostrzec trzy podstawowe kierunki działania nowego preparatu. Są to odnowienie, matowienie i antyoksydacja.

Odnowienie: LHA i kwas salicylowy

Oba kwasy wspaniale się uzupełniają w złuszczaniu i oczyszczaniu skóry. Kwas salicylowy oczyszcza pory, a LHA selektywnie złuszcza i pięknie odnawia powierzchnię skóry, bez podrażnienia. Już po pierwszym użyciu można zaobserwować wyraźny efekt wygładzenia.

Matowienie: airlicium

Łojotok jest drugim, zaraz po zaskórnikach, problemem tłustej i mieszanej skóry. Effaclar K(+) został wzbogacony o substancję zmniejszającą błyszczenie. Za działanie matujące w nowym Effaclarze K(+) odpowiada innowacyjne airlicium, cząsteczka stosowana wcześniej przez NASA, o świeżej, lekkiej konsystencji. Airlicium składa się w 99% z powietrza i w 1% z krzemionki. Wchłania ona 150 razy więcej sebum, niż sama waży, dzięki czemu skóra pozostaje matowa nawet do 8 godzin.

 Moja skóra po kuracji tretinoiną nie przetłuszcza się już tak, jak wcześniej, jednak w te upały wciąż się świeci. Testuję Effacark K(+) od kilku dni i wczoraj postawiłam przed nim naprawdę trudne zadanie. Nałożyłam go na twarz rano, potem zastosowałam jeszcze filtr UV (Anthelios fluid ultralekki) i wybrałam się na rower. Trzy godziny i 40 kilometrów później, przy temperaturze przeszło 30 stopni, moja twarz, choć zaczerwieniona od wysiłku, wciąż była matowa! Pot lał się ze mnie strumieniami, ale twarz pozostawała sucha, jakbym posmarowała ją antyperspirantem. Odświeżyłam się wodą termalną i ruszyłam dalej w trasę. Airlicium naprawdę działa!

Antyoksydacja: Wit. E i karnozyna

Pomysł umieszczenia przeciwutleniaczy w preparacie do skóry tłustej/mieszanej to dla mnie przełomowe i wręcz rewolucyjne rozwiązanie! Ta absolutna innowacja oparta jest o odkrycie wpływu oksydacji sebum na trądzik.

Skóra tłusta bombardowana wolnymi rodnikami, ulega nieustannemu procesowi utleniania. Czynniki zewnętrzne takie jak dieta, stres, zanieczyszczenia, promieniowanie UV powodują oksydację sebum, a w szczególności skwalenu. Proces ten wywołuje hiperkeratynizację (nadmierne rogowacenie) i nadprodukcję sebum, w wyniku czego powstaje zaskórnik. Powierzchnia skóry staje się nierówna i zanieczyszczona, a zanieczyszczania te znów podlegają utlenianiu - koło się zamyka. 

Wykorzystanie przeciwutleniaczy to nowe, niezwykle innowacyjne podejście do pielęgnacji skóry tłustej i cieszę się, że to właśnie moja ukochana firma La Roche-Posay je zapoczątkowała. Dotychczas skóra tłusta uznawana była za mało wrażliwą, prawda jest taka, że jest ona często równie nadreaktywna, jak skóra naczynkowa.

Effaclar K(+) to zaawansowana technologicznie odpowiedź na problemy skóry tłustej/mieszanej/trądzikowej, ale też preparat o wspaniałej lekkiej, świeżej konsystencji i krem, po którego zastosowaniu skóra jest gładka i matowa przez wiele godzin. Effaclar K(+) to idealny krem dzienny i wspaniała baza pod makijaż lub nawet zamiast makijażu.

Nasuwa się zatem pytanie, co zastosować na noc. Zależy to oczywiście od potrzeb skóry i stopnia nasilenia trądziku. Jeśli naszym głównym problemem jest nierówna cera z zaskórnikami, możemy ponownie nałożyć Effaclar K(+), jeśli dokuczają nam liczne zmiany zapalne, lepszy będzie Effaclar Duo(+).

Zapewne ciekawi Was, czym się różnią oba produkty, więc na koniec jeszcze króciutko to objaśnię. Zarówno Effaclar Duo(+), jak i K(+) są polecane przy łagodnych i średniozaawansowanych postaciach trądziku; mogą być łączone z lekami. Bazą obu preparatów jest LHA i kwas salicylowy, które zapewniają efekt mikroeksfoliacji i odblokowania porów.

Effalar K(+) to krem skoncentrowany na zwalczaniu zaskórników i odnowie powierzchni tłustej/mieszanej cery. Wspaniale matuje i zapobiega procesowi powstawania zaskórników. Działa dzień po dniu, zmieniając wygląd cery. Ma również właściwości przeciwstarzeniowe.

Specjalnością Effaclaru Duo(+) są zmiany zapalne i przebarwienia potrądzikowe. Więcej pisałam o nim tutaj klik.

I jak Wam się podoba nowy Effaclar K(+)? Ja naprawdę uważam, że to przełom w pielęgnacji tłustej skóry i początek nowej ery w walce z zaskórnikami. Nie mogę się już doczekać, kiedy zaczniecie go używać i będę mogła poznać Wasze opinie.

Dzisiejszy artykuł powstał przy współpracy z La Roche-Posay i w związku z tym, mam dla Was konkurs. Każdy, kto napisze pod tym postem, za co kocha Effaclar i który z kremów chciałby otrzymać, weźmie udział w losowaniu Effaclaru dostosowanego do jego cery. Mam dla Was trzy Effaclary Duo(+) i trzy Effaclary K(+).Wyjątkowo odblokuję możliwość komentowania anonimowego, aby każdy z Was miał szansę wzięcia udziału w konkursie.

Zapraszam też na stronę La Roche-Posay powiedznietradzikowi.pl, gdzie możecie zdiagnozowac swoją cerę, a po wypełnieniu formularza, wygrać Effaclar dostosowany do potrzeb Waszej skóry.


Powodzenia!

Wyniki konkursu Effaclar

$
0
0

Z wielką przyjenoscią, chciałabym dziś ogłosić wyniki konkursu Effaclar:) Zanim to jednak nastąpi muszę Wam powiedzieć, że nawet sobie nie zdajecie sprawy, jak wielką radość sprawiły mi wszystkie Wasze komentarze- czytałam i się do siebie uśmiechałam. Cieszę sie bardzo, że tak pokochaliście tę gamę i cieszę sie tym bardziej, że dla wielu z Was, to ja właśnie ją odkryłam. 

Wszyscy chcieli wypróbowac Effaclar K(+), ale ponieważ dysponowałam trzema Effaclarami K(+) i trzema Duo (+) rozdzieliłam je następująco:

Effacalry Duo (+) otrzymają:

Misia
Dla mnie obydwa produkty (tak, przetestowałam oba) są świetną "bombą działaniową" - niby delikatne, bo to przecież kremy, ale spełniają swoje zadanie w 200%. Raz, że niesamowicie dobrze działają na zanieczyszczoną cerę - wymiatają zaskórniki, wygładzają nierówności, po użyciu na noc buzia budzi się wypoczęta i niesamowicie zadowolona. Przy stosowaniu pod makijaż nic się nie roluje, podkład gładko rozprowadza się na nich. A to dzisiaj jednak wysoki poziom, żeby krem działał antytrądzikowo (i to skutecznie!) i jednocześnie nadawał się pod makijaż, bo z reguły jedno wyklucza drugie. Dla mnie każdy z nich jest osobistym hiciorem, chociaż przetestowałam więcej tubek Effaclaru Duo (+). Oba działają tak samo dobrze, mimo różnic :)

O życiu przy kawie
Ja napiszę krótko, zwięźle i na temat. Kocham Effaclar za to, że pomaga mi w każdej, nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji. To dodaje mi wiary w siebie i pewności. Lepiej czuję się we własnej skórze. Ideał do walki z niedoskonałościami skóry. Ucieszę się z wygranej Effeclaru Duo + jak i oczywiście Effaclaru K + :)

Gosia vel gata_bonita
A ja cieszę się, że poszukując kiedyś informacji o Effaclarze duo i k natrafiłam na Twój blog. To wszystko zaprowadziło mnie do świadomej pielęgnacji :) Mimo 33 lat jakoś daję radę w walce z trądzikiem 25+. Chętnie wypróbuję Effaclar k+, tego jeszcze nie znam. Gosia 

Effaclary K(+) zostaną wysłane do:


Pauliny- komentarz anonimowy 3 września 2015 10:12
Effaclar, brzmi jak marzenie :) ale wracając na ziemię: moja przygoda z tą serią rozpoczęła się od żelu myjącego. Sprawdzał się fajnie, ale akurat skończył mi się krem do twarzy. Z ciekawością zerkałam w aptece na Duo. Było kilka podejść w stylu "hmm może kupię? a nie, nastepnym razem" aż w końcu zaryzykowałam i kupiłam. I to był celny strzał, strzał w moje znienawidzone pryszcze. Wszystko zaczęło powoli goić i wyrównywać. Sama nie mogłam uwierzyć. Nie mogłam wyjść z podziwu, jak zmienia się moja twarz w lustrze. Do tej pory przyzwyczajona do czerwonych wulkanów-nagle widziałam gładką skórę. Coś wspaniałego. Moje cudo-ochrzciłam Duo i traktowałam jak największą świętość. Jednakże po tym okresie zostało mi kilka niemiłych, czarnych niespodzianek na nosie, bokach policzków i na brodzie. No i moja zmora - świecąca skóra po godzinie od umycia/nałożenia makijażu. Ehhh... Effaclar K + mógłby być moim wybawicielem. Studencka kieszeń nie pozwala mi na razie na zakup, ale skrycie marzę, że kiedyś stanę się jego posiadaczką. Bardzo chciałabym go przetestować i przekonać się, czy naprawdę okaże się taki wspaniały jak opisuje producent. 
Pozdrawiam Paulina
Megan 705 
Effaclary kocham za ich uniwersalność - z powodzeniem korzystam z nich ja oraz mój narzeczony. Każde z nas ma swoje duo i K na półce, więc nie mam problemu, gdy okaże się, że nie zabrałam ulubionego kremu na wakacje - śmiało podkradam je wtedy z kosmetyczki ukochanego :)
Poza tym oba kremy są niezwykle skuteczne - jestem z nich tak zadowolona, że polecam je wszystkim, kto napomknie o problemach z cerą. Miłością do effaclarów zaraziłam rodzinę (w tym bardzo sceptyczną siostrę), koleżanki i kolegów (!), a oni ten entuzjazm podali dalej.

No a miłość ta narodziła się tu na blogu, bo jestem tu od pierwszych postów i z każdym kolejnym wpisem dopracowuję pielęgnację skóry wg Twoich wskazówek :)
True story! Jestem gładka jak niemowle :D
Pozdrawiam :)


FCB 
K jak KOCHAM, K jak KASIA, K jak Effaclar K :) jesteśmy dla siebie stworzeni :) 
Kocham Effaclar K za to, że codziennie rano czuje się dzięki niemu piękniejsza :) 
Używałam Duo - był ok, ale po dermokonsultacji u Ciebie okazało się, że to K jest dla mnie odpowiedni:) stał się cud, gdy wstaje o 5, patrze w lustro i widzę jak zadziałał to nie chce spać już z nikim :):) 
Dziękuję Tobie, dziękuję K i pozdrawiam z W-wy :)


I mam jeszcze jedną dodatkową nagrodę za komentarz, który wyjątkowo mnie i koleżanki poruszył. Mój osobisty Effaclar K(+) oddaję:

Maciejowi komentarz anonimowy 31 sierpnia 2015 15:18
A ja chciałbym wygrać Effaclar K(+) dla mojej dziewczyny, która ostatnio wysłała mnie po niego do apteki, bo po przychylnej recenzji jakiejś youtuberki koniecznie chciała wypróbować ten krem.
Kremu nie znalazłem, czuję się winny i bardzo chciałbym wygrać krem, by jej wynagrodzić moje nieogarnięcie. Ja problemów ze skórą nie mam, ale jak widzę jak moją A. stresuje jej trądzik, to cholernie mi smutno i chciałbym jej chociaż tak pomóc.
Pozdrawiam Maciej


Wszystkim lauraetom gratuluję, tych, którym sie nie udało, zapraszam do aptek- Effaclar K(+) jest już w sprzedaży:)
Zwycięzców prosze o jak najszybszy kontakt mailowy kosmostolog@gmail.com. Podajcie mi proszę adresy do wysyłki. 

PS. Wszystkich tych, którzy czekają na odpowiedź na swoje pytania, bardzo przepraszam za zwłokę- postaram się jak najszybciej nadrobic zaległości.

Pozdrawiam Was serdecznie :)

O ciąży, retinoidach i Agnieszce, którą już kiedyś poznaliście

$
0
0

Pamiętacie Agnieszkę, której historię opisywałam w poście: "Mam na imię Agnieszka, mam 35 lat i przegrałam swoją walkę z trądzikiem"? W lipcu Agnieszka odezwała się ponownie, opisując swoje dalsze losy- niekończącą się opowieść o trądziku.

Poprzednio Agnieszka nie zdecydowała się na kurację Izotekiem, bo chciała zajść w ciążę, teraz, kiedy jest matką zdrowych bliźniaków, myśli o niej ponownie. Ja uważam, że powinna się zdecydować i pożegnać cholerny trądzik raz na zawsze. A co Wy sądzicie?

"Witam Ziemolino:)

Mam nadzieję że pamiętasz mnie jeszcze troszeczkę -to ja byłam przez pewien czas główną bohaterką Twojego bloga "Mam na imię Agnieszka, mam 35 lat i przegrałam swoją walkę z trądzikiem". Widziałam, że któregoś razu pytałaś o mnie, więc postanowiłam napisać co u mnie, a wydarzyło się, naprawdę sporo. 
Może  jednak zacznę od początku.

W okresie, kiedy pisałam poprzedni list (rok 2013), musiałam podjąć pewne decyzje. Byłam rozdarta. Przez pewien czas korespondowałam mailowo z Patrykiem, który zasugerował, że najlepiej ustalić  priorytety -albo dziecko albo kolejna walka z trądzikiem. Jedno wykluczało drugie- zdecydowałam się na ciążę.

Po gruntownych badaniach, ginekolog wykluczył PCO, natomiast, co było dla mnie kompletnym zaskoczeniem, okazało się, że bliżej mi raczej do menopauzy, niż rodzenia dzieci. Moja rezerwa jajnikowa była na wyczerpaniu a cykle bezowulacyjne- nie mogłam zajść w ciążę. 
Nigdy nie zapomnę słów około siedemdzieśięcioletniego profesora: "Kochaniutka, co z tego, że wyglądasz na 25 lat... twoje jajniki zbliżają się do menopauzy. Jak mówię, żeby zachodzić w ciąże do 25-30 tki, to nie, bo po co -nikt mnie nie słucha, bo kariera ważniejsza, podróże itp. A potem tragedia, dramat, bo nie ma dziecka." 

Rozpoczęłam kurację hormonalną, przygotowując się do inseminacji. Niestety nie powiodła się, nie będę opisywać, co wtedy czułam- miałam pretensje do wszystkich i totalnie się załamałam. Pomału zaczęłam się oswajać z myślą, że nie będę miała więcej dzieci. Tym większa była moja radość, kiedy po około dwóch miesiącach, okazało się, że jestem w ciąży i to w dodatku bliźniaczej! Szok!!! Ale jak to?! Przecież to nie możliwe, ja nie mam w rodzinie bliźniaków! Podobno duże ilości hormonów, spowodowały taki obrót sprawy.

Ciąża (mimo straszenia, że jest wysokiego ryzyka) przebiegała idealnie, donosiłam do końca, do 40 tygodnia i wyglądałam przepięknie. Moja cera nigdy nie wyglądała lepiej. Jedyny minus to przebarwienia, które pojawiły się, pomimo stosowania filtrów. Po porodzie skóra była w normie, zajęłam się więc usuwaniem przebarwień w gabinecie medycyny estetycznej. Od października do maja miałam dwa zabiegi Dermamelan i Cosmelan, oraz stosowałam przepisane kosmetyki w domu. Łuszczyłam się strasznie, ale cara idealna- przebarwienia zeszły w 80 %. Nigdy wcześniej nie byłam tak gładka. 

Jednak wygląd skóry zaczął się stopniowo pogarszać, trądzik powrócił, zabierając ze sobą "kompana" przebarwienia (wróciły wszystkie, co do jednego). I w ten sposób wróciłam do miejsca, gdzie byłam 15 lat temu, na początek moje drogi z trądzikiem. Porównuję się nieraz do chomika w klatce, który cały czas kręci się w kółko. Czuję się, jak za czasów podstawówki, kiedy używałam kosmetyków przeciwtrądzikowych, z tą jednak różnicą, że mam już 37 lat i trójkę dzieci. 

Jestem zmęczona, chcę mieć w końcu spokój. Powrócił dylemat- co robić? Wchodzić po raz n-ty do retinoidowej rzeki, jak zrobiła to Basia autorka bloga "Cudzoziemka  w kraju kobiet", czy może zastosować retinoidy zewnętrznie - uwielbiany przez Was wszystkich Atrederm? Jedną bitwę już wygrałam, zostałam mamą cudownych synów, przyszedł czas na kolejną- chcę mieć zdrową skórę. Czy mi się uda? Jestem pełna nadziei.  Przyznam, że liczę na pomoc ze strony Patryka i wsparcie od Was wszystkich, których historia jest podobna do mojej."

Tak wygląda opowieść Agnieszki, a ja chciałabym Wam jeszcze wspomnieć o Basi, którą znacie, chociażby z tego postu Basia i Izotek, czyli na trądzik potrzeba mężczyzny. Nasza śliczna przyjaciółka, po kolejnej kuracji izotretinoiną, urodziła cudowną córeczkę Ninkę, którą nazywa Ninokiem:) Dziecko jest zdrowe a mama szczęśliwa, również dlatego, że jej skóra jest gładka i wolna od trądzika. Basia namawia Agnieszkę na ponowną kurację Izo, obiecuje też, że wkrótce reaktywuje swojego bloga:) Czekam na to z utęsknieniem Basiu, a teraz zostawiam Was z Agnieszką.

PS . Na zdjęciu oczywiście Jasiek, mój słodki bratanek, biega za mną ciągle i woła- Ciocia daj buziaka!

Buziaki dla Was:)

Konkurs Effaclar- nowa laureatka

$
0
0
Kochani,

12 wrzesnia ogłosiłam wyniki konkursu Effaclar, dziś mamy już 23 września i wciąż nie zgłosiła się jedna z laureatek- Misia. Poniweaż dostaję ponaglenia ze strony fundatora nagród, jestem zmuszona wyłonić innego zwycięzcę- Misiu bardzo mi przykro, nie mogę juz dłużej czekać.

Nowa laureatka to Ania- komentarz anonimowy z 10 wrzesnia 14:05. Aniu wygrałaś Effaclar Duo(+) gratuluję:). Ponieważ podałaś mail, mam nadzieję na szybki kontakt. 

Moim ukochanym kremem z serii Effaclar jest Effaclar Duo [+], a wcześniej Effaclar Duo. Mam 30 lat, a od ok. 16 zmagam się z trądzikiem. Za sobą mam liczne wizyty u dermatologów, kuracje, setki, jeśli nie tysiące wydanych złotych. Dopiero pielegnacja, której podstawą jest Effaclar Duo, pomogła mi uwierzyć, że moja twarz może wyglądać...normalnie. Dzięki temu mogę się uśmiechać, patrzeć w twarz ludziom, z którymi rozmawiam. Nie muszę spuszczać głowy, czy zasłaniać twarzy włosami. Wzrosła moja pewność siebie. Dlatego, jeśli dzięki temu konkursowi ponownie stanę się posiadaczką tego cudeńka, będę najszczęśliwszą osobą w okolicy i z pewnością kremik ten nie zmarnuje się u mnie :) Pozdrawiam Ania anna-ikoniak@wp.pl
Jeszcze raz gratuluję laureatom i przepraszam, że musicie tak długo czekać na swoje nagrody, mam też nadzieję, że teraz już dotrą do Was szybciutko. Ja natomiast mam nauczkę, by organizować konkursy w inny sposób.

Pozdrawiam Was serdecznie:)

Peeling dla Leny

$
0
0

Poznaliście już moją przyjaciółkę Karolinę klik, oraz Zoë klik, dziś chcę Wam przedstawić Lenę. 
Lena jest moim guru od makijażu, ja natomiast jestem jej prywatną, osobistą dermokonsultantką:) Dzwonię do Leny, kiedy mam jakąś makijażową wątpliwość, a ona opiera się na mojej opinii w kwestii pielegnacji cery. Ja jestem dobrą makijażystką, ale to co robi Lena to prawdziwe mistrzostwo- makijaże dzienne, ślubne, do sesji zdjęciowych i pokazów mody, ale także profesjonalne charakteryzacje, łącznie z tkaniem peruk i zarostów z prawdziwych włosów i make upami scenicznymi.

 Uwielbiam słuchać jej opowieści o pracy z chimerycznymi gwiazdami czy fotografikami wizjonerami. Ostatnio miała nawet pracować z panią premier, ale makijażystka szefowej rządu na to nie pozwoliła i tym samym, pani Ewa skamieniała w wiecznym fiolecie na powiekach i trupiej pomadce. Znam osoby, które robią wokół siebie wiele szumu i wystarczy, że spotkają Edytę Górniak na ulicy, by po kilku minutach już informować o tym cały świat.  Lena pracuje z najlepszymi, ale nie chwali się tym na prawo i lewo. Jest skromna, myślę że nawet za bardzo i trochę niedzisiejsza- konsekwentnie odmawia założenia konta na facebooku czy twiterze, nie ma w domu telewizora.

Jak już pisałam, bardzo istotna jest dla mnie jej opinia w kwestii make upu czy charakteryzacji, natomiast Lena zawsze konsultuje ze mną swoją pielegnację. Ostatnio zapytała mnie o jakiś dobry peeling do ciała. Od lat już nie kupuję żadnych peelingów, ponieważ robię je sama. Szkoda mi wydawać 50zł na peeling, podczas gdy torebka cukry kosztuje 3 zł. Zrobiłam więc własnoręcznie peeling dla mojej przyjaciólki i go jej podarowałam, a dla Was mam dziś przepis na domowy scrub cukrowy.

Dla większości z Was to pewnie, żadna nowinka, ale może znajdą się osoby, takie jak moja koleżanka Lena, które uda mi się zainspirować, poza tym chciałam też skończyć z wizerunkiem osoby, która poleca tylko drogie marki apteczne

Domowy peeling do ciała, nie ma własciwie wad, no może oprócz tego, ze trzeba go jednak wykonać samemu, ale zajmuje  to raptem kilka minut, w zamian zaś mamy kosmetyk zawsze świeży, bez konserwantów, nie musimy go też oszczędzać i szczodrze potraktować całe ciało.  Kiedyś za peeling służyła mi zwykła sól kuchenna, którą masowałam wilgotne ciało. Sól ma właściwosci ujędrniające i  przeciwbakteryjne, nie nadaje się jednak do stosowania po depilacji, no i na dłuższa metę wysusza. Przerzuciłam się więc na cukier, zwłaszcza, że z wiekiem moje ciało się coraz bardziej przesusza, mam też skłonność do atopii. Po zastosowaniu cukru skóra jest miękka, nawilżona i ukojona, znika też swiąd. W wersji leniwej postępuje podobnie jak z solą,  masuję wilgotne ciało samym cukrem, jenak znacznie częściej funduję sobię wyrafinowaną przyjemność, łącząc cukier z naturalnymi olejkami:)



Zwykle mieszam ze sobą składniki na oko, udało mi sie jednak ustalić jakąś proporcję, z uwagą, że nie musicie się jej w ogóle trzymać:

- 250-300 g cukry
- 15-20 ml naturalnego oleju ze słodkich migdałów, awokado, lub innego
- 6-8 kropel olejku aromatycznego (ja lubię pomarańczowy i różany) można też zmieszać kilka i stworzyć własną kompozycję zapachową.
- opcjonalnie sok z połowy cytryny

Na zakończenie jeszcze kilka przydatnych uwag:
- peeling zawsze przygotowuję tuż przed użyciem i  w ilości wystarczającej do całego ciała 
- nie używam tego peelingu do twarzy
- rozpoczynam masowanie cukrem od stóp i przesuwam się w górę w kierunku serca, aby pobudzić krążenie
- kiedy po spłukaniu cukru ze skóry, wycieram ciało, robię to bardzo delikatnie, żeby nie zetrzeć olejków, nie muszę wówczas stosować balsamu
- najczęściej używam oleju z awokado lub słodkich migdałów, ale kiedy nie mam akurat żadnego na podorędziu, stosuję zwykły kuchenny olej rzepakowy lub z pestek winogron, ewentualnie oliwę z oliwek
- aby uatrakcyjnić kolor peelingu, można użyć barwników występujacych w kuchni np. kurkumy, czy soku z buraka, kóre wzbogacą scrub o porcję przeciwutleniaczy
- do peelingu można również użyć soli, która ujedrnia i działa przeciwbakteryjnie, a jeśli nie przeszkadza Wam bałagan w łazience, zróbcie scrub z zaparzonej kawy prawdziewej z odrobiną rozgrzewajacego cynamonu, taki kosmetyk będzie miał właściwości pobudzające i antycellulitowe.
- gotowy peeling można trzymać w zamknietym słoiczku w lodówce jeszcze przez kilka tygodni.

Taki domowy scrub to naprawdę fajny pomysł na prezent dla przyjaciółki, a  jako praca własnych rąk, powienień być doceniony szczególnie. Gdyby dodać do niego mąkę, wyszłoby swietne ciasto hihi, a upieczonym przez siebie ciastem, też lubię uszczęśliwiać znajomych.

A Wy w jaki sposób obdorowujecie przyjaciół i jakie peelingi lubicie najbardziej?

Buuuziaki!

Młynkowe wspomnienie lata

$
0
0
Jesień zawitała już do nas na dobre, w zasadzie zapomniałam, że w ogóle było jakieś lato, a było i to upalne. Mam dziś dla Was młynkowe wspomnienie tego  lata, ku pokrzepieniu i ogrzaniu duszy. I pamiętajcie w przyszłym roku też będzie lato:)
Wakacje spędziłam tradycyjnie pokonując dziesiątki kilometrów moim Pegasusem i odkrywając małe, urocze wioseczki pochowane w Borach Lubuskich. Wyjątkowo piękne to tereny- malutkie osady i siedliska ukryte wśród lasów i pół. Zabudowa solidna, poniemiecka a że tereny w wiekszości bardzo biedne, to i nie zniszczone jeszcze przez nowobogackie krzykliwe tynki i wszechobecny polbruk. Domy w większości z klinkieru, tu i ówdzie można spotkać starą glazurowaną dachówkę, ale najpiękniejsze są stodoły z łupanego kamienia, poprzetykanego rudą darniową. W każdej niemal wiosce ruiny dworu. Nie mogłam się napatrzeć na stare sady, jabłonki uginające się od owoców i rosochate grusze, a najlepsze w tym wszystkim łąki- w dzień dziko ukwiecone pełne motyli, biedronek, myszy i koników polnych, nocą zaś rojące mary pod przykrywą mgły.
Naprawdę nie rozumiem wielkiej miłości Polaków do równo przystrzyżonej trawy, skrzętnie wyczyszczonej z wszelkich kwiatów i ziół- na moim podwórku będzie łąka i żadnego betonu, z radością przywitam mlecze, rumianki i pokrzywy, bo wioska ma być wioską, prowincjonalną, zaściankową i nieco zapuszczoną:)



A jak Wy spędziliście tegoroczne wakacje?

Buuuuziaki:)

Krem na zimę

$
0
0
foto Ziem

Mój kot niejadek, nagle zrobił się strasznym głodomorem, ciągle żebrze o jedzenie, dobiera się do mojego talerza, a najpewniej można go znaleźć przed drzwiami do kuchni. Coś mi się zdaje, że będzie sroga zima:) Czy myślicie już o odpowiednim kremie? No pewnie, widzę to po waszych wiadomościach- zaczynacie dopytywać o zimową pielęgnację. W zasadzie pisałam już kiedyś taki post klik i nic się w tej kwestii nie zmieniło, ale wciąż pojawiają się nowi czytelnicy i takie wpisy powinny chyba pojawiać się cyklicznie. 

Zima nie jest dobrym okresem dla skóry, szczególnie źle znoszą ją cery naczyniowe i wrażliwe, cery suche, ale także tłuste poddawane w tym czasie intensywnej eksfoliacji. Skóra najbardziej nie lubi gwałtownych zmian temperatury, które w okresie zimowym fundujemy jej na każdym kroku, chociażby wchodząc z zimnego dworu do rozgrzanych pomieszczeń. Najgorzej reaguje na takie warunki jaśnie pani naczynkowa, ale mniejszy lub większy rumieniec, pojawi się u każdego. Skóra nie lubi bardzo niskich temperatur, które osłabiają barierę naskórkową, mogą też uszkodzić naczynia- zwróćcie uwagę, że po zimie przybywa nam zwykle teleangiektazji. Nie lubi też temperatur bardzo wysokich, a przede wszystkich  suchych, ogrzewanych pomieszczeń, które sprawiają, że nadmiernie ucieka z niej woda.

W okresie zimowym, zdecydowanie najwięcej problemów sprawia nam skóra naczyniowa. Nawet jeśli nie jest w aktywnej fazie trądzika różowatego, nieustannie się czerwieni, ściąga i grymasi. Należy ją bezwzględnie zabezpieczyć przed czynnikami atmosferycznymi dobrym okluzyjnym preparatem np. Nutritic riche La Roche-Posay, na noc zaś nałożyć krem, który ja wyciszy np. Rosaliac AR La Roche- Posay, Rosacure fast Synchroline, Antirougeurs Avene,

Jeśli nasza cera jest naczyniowa a do tego sie przeetluszcza i wystepuje na niej trądzik, proponuję nalożyć na dzień krem wyciszajacy, a na to jeszcze cos bardziej tresciwego, wszystko zalezy o d tolerancji i tego , czego skora w danym ?omencie potrzebuje. Na noc nakladamy prepatat regulujacy i mikrozluszczający.


Dla skóry tłustej i trądzikowej zima jest okresem kuracji kwasowych i retinoidowych, które przebiegają zwykle z dużym stanem zapalnym i uszkodzeniem bariery naskórkowej. Niezwykle ważne jest aby utrzymywać barierę skórną w jak najlepszej kondycji i łagodzić stan zapalny. Skóra podczas kuracji Atredermem jest zupełnie pozbawiona naturalnej ochrony, jest jak nowo narodzone dziecko- wymaga czułego otulenia kremem, który wspomoże ją w regeneracji uszkodzonej bariery i złagodzi zapalenie. Polecam Cicaplast krem, wersję z silikonami i nie chcę tutaj widzieć, żadnych komentarzy, że silikony zapychają- na miłość boską, jeśli świadomie rozwalamy skórze barierę ochroną, musimy ją jakoś odtworzyć, Ten krem powstał specjalnie dla skór podczas kuracji dermatologicznych, działa jak biologiczny plaster.

Skóra tłusta, której akurat nie poddajemy intensywnemu złuszczaniu, nie potrzebuje jakiegoś specjalnego kremu, bo najczęściej sama produkuje tyle tłuszczu, że jest przed mrozem dobrze zabezpieczona.

Jeśli posiadamy cerę mieszaną, najlepiej zastosować tłusty krem tylko na partie suche, najczęściej są to policzki.

Skóra dojrzała też potrzebuje ochrony, ponieważ z wiekiem produkuje coraz mniej substancji nawilżających, staje się też bardziej wrażliwa a jej bariera naskórkowa nie funkcjonuje prawidłowo. Okres zimowy jest też czasem intensywnych działań przeciwstarzeniowych. Podobnie jak w przypadku skóry trądzikowej, stosujemy kwasy, retinoidy, czy lasery. Ochrona takiej skóry jest absolutnym priorytetem. Tutaj również polecam krem Cicaplast, bo jego formuła została stworzona specjalnie dla skór po zabiegach dermatologicznych. Dobry bedzię również Cicalfate Avene.

Nie znajdziecie na tym blogu zbyt wiele informacji na temat skóry suchej, bo według mnie takowa nie istnieje:) No może tylko w wieku bardzo, bardzo dojrzałym. 90% ludzi ma skórę mieszaną, Nie zawsze łuszczenie jest oznaka suchości, najczęściej jest to łojotokowe zapalenie skóry, które zwłaszcza zima mocno się uaktywnia. Ściągniecie po umyciu też nie jest żadnym wykładnikiem suchości, podobnie jak kiepskie nawilżenie, nie wskazuje od razu, że skóra jest sucha- równie dobrze, może to być odwodniona tłusta skóra. Powiedzmy jednak, że jesteście tym wyjątkowym wypadkiem, który jednak posiada skórę suchą. Skóra ta, mówiąc w uproszczeniu, ma za mało tłuszczu, bariera naskórkowo kiepsko funkcjonuje i jest narażona na liczne uszkodzenia. skórę taką, należy po prostu natłuszczać. Krem na zimę to nic innego, jak krem do skóry suchej. Bardzo często taki krem przez cały rok funkcjonuje jako kosmetyk do suchej cery, a w okresie zimowym, dostaje po prostu nakładkę  z widokiem ośnieżonych szczytów, albo płatków śniegu i staje się kremem na zimę.


Odpowiednia ochrona skóry w zimie jest bardzo ważna, nie popadajmy jednak w paranoję. Jeśli cały nasz kontakt z zimą polega na tym, że przechodzimy z samochodu do biura, naprawdę szkoda rujnować sobie makijaż tłustym mazidłem. Ostatecznie w Polsce nie ma też jakiś bardzo groźnych zim i najczęściej już sam make- up, jest wystarczającą ochroną. Nie musimy też szukać specjalnych cold kremów, które mają w swoim składzie jak najmniejszą ilość wody, oraz bać się nawilżania. Preparaty nawilżające można stosować do -7 stopni Celsjusza.


Krem na zimę nie jest też żadną filozofią- powinien po prostu być tłusty, dobrze widziane są w nim oleje mineralne, triglicerydy, wosk pszczeli i różnego rodzaju olejki oraz masła. Taki krem można już kupić za 10- 20 złotych. Jeśli jednak pragniemy, by stanowił dobrą bazę pod makijaż i nie świecił się niemiłosiernie, musimy już zajrzeć na wyższe półki sklepowe. Taki na przykład Nutritic z La Roche- Posay, kosztuje około 70 złotych, bo za luksus trzeba płacić:) W zamian mamy jednak preparat, który bardzo ładnie leży na skórze, nadmiernie jej nieobciążając a zawarte w nim olejki odżywiają i przyspieszają regenerację, no i był testowany na Syberii:)

Moim ulubionym kremem na zimę jest wspominany już wyżej Cicapalst La Roche- Posay. Nie rozstają się z nim podczas mrozów, zabieram ze sobaą na narty, zwłaszcza, że zima jest dla mnie okresem, kiedy intensywnie się złuszczam i potrzebuję nie tylko ochrony ale także regeneracji. Cicaplast nałożony na dzień odizolowuje skórę od czynników atmosferycznych, ale także przyspiesza regenerację i odtwarza barierę naskórkową, kiedy moja skóra jest wyjątkowo podrażniona używam go również na noc.

No i oczywiście kwestia  tzw. zapychania- czy tłuste kremy sa komedogenne? Owszem są, ale zdarzają się też sytuacje, kiedy skóra potrzebuje czegoś bardziej odżywczego i treściwego, bo także, znacznie bardziej komedogenny jest stan zapalny i mikrouszkodzenia skory. Poza tym jeśli skóra jest odpowiednio pielęgnowana i poddawana systematycznej eksfoliacji nie ma ryzyka, że jakiś krem nas zapcha.

Kwestię filtrów zimą poruszałam w tym poście http://kosmostolog.blogspot.com/2014/11/filtry-zima-uzywac-czy-nie.html, oraz w tym http://kosmostolog.blogspot.com/2015/08/hoe-gaat-het-witam-was-po-holendersku.html

A jakie są Wasze ulubione kremy na zimę?

Pozdrawiam Was jesiennie!




Dermokonsultacje, co to jest i dlaczego warto na nie przyjść:)

$
0
0

Kochani,

Zamieściłam już terminy grudniowych demokonsultacji http://kosmostolog.blogspot.com/p/dermo.html, zapraszam Was serdecznie. Dla osób z Poznania i Wielkopolski przeprowadzam bezpłatne dermokonsultacje w aptekach, a dla Wszystkich innych zainteresowanych istnieje możliwość dermokonsultacji przez skype. 

W trakcie takiej konsultacji zapytam Was o historię problemów z cerą i Waszą dotychczasową pielęgnację- będziecie się mogli wygadać:) Potem zbadam cerę, przy pomocy aparatu  Dermanalizer, który ma kilka wymiennych kamer, pozwalających na obejrzenie skóry i włosów w dużym powiększeniu. Określę rodzaj cery, zbadam też takie parametry jak nawilżenie, pory, przebarwienia, zerknę na Wasze naczynka i zaskórniki.

Po badaniu zaproponuję odpowiednią pielęgnację, wybrane produkty będziecie mogli kupić na miejscu, najczęściej w atrakcyjnej cenie z rabatem, lub otrzymacie ode mnie próbki, by najpierw przetestować je w domu.

Podczas konsultacji istnieje też możliwość zbadania skóry głowy. Dowiecie się na przykład  ile włosów wyrasta u Was z jednej cebulki i jakiej są grubości, ocenię też skórę głowy i ewentualny problem z łupieżem.

Kolejną rzeczą, dla której warto przyjść na taką wizytę, jest możliwość doboru kosmetyków kolorowych i wykonania makijażu korygującego. Pomogę Wam dobrać podkład, pokażę jak go utrwalić i wykonturować twarz.

Oczywiście podczas porady przez skype nie ma takich atrakcji i dlatego przyjeżdżacie do mnie z całej Polski, ale z wywiadu też mogę się wiele dowiedzieć, a taki rodzaj konsultacji nie wymaga wychodzenia z domu:) Poproszę Was wcześniej o zdjęcia cery na adres kosmostolog@gmail.com. 

Dermokonsultacje są przeprowadzane w najlepszych aptekach na terenie całej Polski, przez moje koleżanki i kolegów, jak i przedstawicieli innych firm. Ja reprezentuję markę Vichy i La Roche-Posay.

Zapraszam Was zatem serdecznie, a do napisania tego postu zainspirował mnie list jednej z pacjentek. Dominiko pozdrawiam Cię serdecznie:)

"Witam Panią,
muszę Pani bardzo podziękować, a za co? Za wszystko! Zacznę od początku. Dziewiątego listopada kupowałam leki sobie i córce, podczas gdy moja koleżanka rozmawiała z Panią i nabywała jakieś kremy. Gdy do niej dołączyłam wspomniała mi, że zrobiła jej Pani badanie skóry. No to też się skusiłam, choć z wielkim sceptycyzmem. W wyniku badania dowiedziałam się, że mam skórę problematyczną, przetłuszczającą się, płytko unaczynioną i zaawansowane łojotokowe zapalenie skóry. Odpowiadając na Pani pytania, tylko wszystko potwierdziłam- czerwienię się przy najmniejszym wysiłku, zmianie temperatury i emocjach, do tego skóra łuszczy się i jest przeraźliwie czerwona. Zakupiłam dwa kremy: Effaclar K oraz Kerium DS, do tego klotrimazol.


Szczerze mówiąc, byłam nieufna, bo problemy z cerą mam odkąd pamiętam (5 klasa szkoły podstawowej chyba), najpierw intensywny trądzik, potem wieczne podrażnienie, zaczerwienienie i łuszczenie. Byłam wielokrotnie u dermatologa, ale moje wizyty kończyły się przepisaniem różnych preparatów, po których było jeszcze gorzej- dużo gorzej- do tego zero diagnozy. Nigdy od żadnego lekarza nie usłyszałam tego co od Pani.

 
Podała Pani też adres bloga. Dzisiaj weszłam i przeczytałam ŁZSie, w którym było też zdjęcie. Przecież ja mam to samo, tylko dużo gorzej, zaatakowane są całe policzki i czoło (posty o łojotokowym zapaleniu skóry znadzicie tutaj i tutaj).


W końcu zrozumiałam, że mogę z tym walczyć, choć straciłam nadzieję już wiele lat temu. Przyzwyczaiłam się do tego stanu, zaakceptowałam fakt, że wiecznie jestem czerwona i nieustannie mam problemy z cerą. Mój mąż od wielu lat mówi na mnie Rudolf:). Zaczęłam czytać i rozumieć. Rozpoczynam walkę. Od tygodnia stosuję polecona przez Panią kremy i już widzę poprawę. Odstawię też preparat 3 Kroki Clinique, bo dziś wyczytałam że nie jest dla mnie. Chcę przeczytać cały blog, bo mnie zafascynował. Jeszcze raz dziękuję, dzięki Pani jakaś część mnie, która już dawno umarła, powróciła do życia."


Dominiko ja również bardzo Ci dziękuję, bo przez takie sytuacje wiem, że to co robię ma sens. Wiem też, że podobnie jak Tobie pomogłam wielu osobom, a ponieważ nie każdemu chciało się poświęcić czas i o tym do mnie napisać, Twoje słowa są tym cenniejsze. Zachowam je w pamięci i przywołam, kiedy szefowa znów będzie mi robiła wymówki, że nie spełniam standardów, albo absurdalnie podwyższy plan sprzedażowy:) Mam też nadzieję, że jeszcze się spotkamy, bym mogła ocenić wyniki dotychczasowej kuracji i zalecić kolejne kroki.  A przy okazji, wszyscy na tym blogu mówimy siebie na Ty :)

Pozdrawiam Ciebie, oraz wszystkich czytelników!

Buziaki

Maluję usta na różowo

$
0
0
Co roku 3,5 tysiąca Polek dowiaduje się, że ma raka szyjki macicy i co roku połowa z nich umiera z jego powodu. Tymczasem nowotwór ten jest w 100% wyleczalny, jeśli zostanie wcześnie zdiagnozowany.

Styczeń jest miesiącem walki z rakiem szyjki macicy, a na znak,że jesteśmy tego świadome i o siebie dbamy malujemy usta na różowo :)
Ten drobny gest ma przypomnieć, że należy regularnie wykonywać badanie cytologiczne. Ja już sie umówiłam do swojego ginekologa i zachęcam Was do zrobienia tego samego.

Nawiam też do wzięcia udziału w ogólnopolskiej akcji organizowanej przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Studentów Medycyny IFMSA-POLAND: " Maluję usta na różowo". Tutaj jest strona, gdzie możecie wrzucać swoje zdjecia.


Pozdrawiam Was serdecznie i przepraszam, że się ostatnio mniej odzywam, ale w moim życiu spore zmiany, napiszę o tym wkrótce.

LIQ CC najlepsze serum z witaminą C

$
0
0

Kochani!

Jestem, żyje i mam się całkiem dobrze, zważywszy, że zostałam zmielona i wypluta przez koncern:) Bardzo dziękuję za taki odzew pod postem o moim zwolnieniu, daliście mi naprawdę mega wsparcie i dużo energii:) Niektórzy zaproponowali nawet pomoc- Aniu jesteś wyjątkowa:) Post usunęłam, bo pomyślałam, że nie będzie on dobrą reklamą mnie, jako pracownika. Przecież dobrze wiemy, że tego typu proceder stosuje większość koncernów a ja mam jeszcze kilka lat do emerytury i muszę zacząć szukać pracy. Jeszcze raz bardzo Wam dziękuje- zachowałam wszystkie komentarze:) I pomimo, że zostłam tak źle potraktowana przez pracodawcę, nie zamierzam obrażać się na produkt- wciąż nie wyobrażam sobie życia bez Antheliosa.

A dziś post o serum z witamina C.

Witamina C jest nam dobrze znana. Jest to składnik o udowodnionym działaniu i stosowany w kosmetologii już od wielu lat, i składnik o bardzo szerokim spektrum działania:
- jest silnym przeciwutleniaczem, neutralizuje wolne rodniki odpowiedzialne za starzenie
- stymuluje syntezę kolagenu, która spada z wiekiem
- rozjaśnia przebarwienia i poprawia koloryt skóry
- uszczelnia naczynia krwionośne i zmniejsza zaczerwienienia
- działa jak naturalny filtr UV chroniąc przed słońcem, intensyfikuje działanie kremów z filtrem

Przy tych wszystkich zaletach, witamina C ma też poważną wadę, gdyż jest bardzo niestabilna, szybko się utlenia i traci swoje właściwości, dlatego tak istotne jest, aby wybrać kosmetyk, w którym witamina C będzie rzeczywiście działać. 

Nie będę tutaj opisywać wszystkich własności kwasu askorbinowego, bo artykuł byłby nieznośnie długi. Wszystkich chcących zgłębić temat, zachęcam do przeczytania artykułu Basi Kwiatkowskiej w Biochemii Urody http://www.biochemiaurody.com/slownik/ascorbicacid.html- dokładna charakterystyka witaminy C stosowanej w kosmetykach,  
oraz Ervish http://ervish.blogspot.com/2015/04/witamina-c-efekty-dzialanie-w-kosmetyce.html- tutaj trochę na temat badań oraz parametrów składnika i dużo o produkcji własnych kosmetyków.

Serum z witaminą C to mój ulubiony kosmetyk na dzień, pod makijaż, stosuje je przez cały rok, świetnie komponuje się z filtrem, wzmacniając jego działanie. Serum z witaminą C + krem z filtrem SPF50+ to duet idealnyOczywiscie serum można stosować również na noc, a w przypadku skóry w kierunku suchej należy nałożyć na nie jeszcze krem nawilżający. 
Przez lata przetestowałam kika produktów z witaminą C:

Active C La Roche- Posay krem, 5% witaminy C (L-ascorbic Acid), aluminiowa tuba 30ml, cena ok 80 zł. 
Lubię ten krem ze względu na bardzo prosty skład i lekką konsystencję, w zaszdzie mógłby uchodzić za serum.  Aluminiowa tuba zapobiega utlenianiu i dobrze zabezpiecza kwas askorbinowy przed utratą cennych własciwosci. Krem jednak ma małe stężenie kwasu askorbinowego  i nie penetruje dobrze skóry (w zamian jednak nie powoduje podraznień), poza tym dość szybko się utlenia, charakterystyczny smrodek (podobny do zapachu samoopalacza) czuć już po kilku godzinach, niemiłosiernie przyżółca też odzież i pościel.

Flavo C Auriga serum w dwóch stężeniach: Flavo C- 8% i Flavo C forte 15% wit. C (L-ascorbic Acid), wyciąg z ginkgo biloba, buteleczka z pipetą 30ml, cena ok 90 zł. 
Serum Flavo C to połączenie witaminy C i flawonoidów z ginkgo biloba. Stosowałm je przez długi czas, bo było jednym z pierwszych na rynku i trudno było o alternatywę, ale nigdy go specjalnie nie lubiłam, przede wszystkim za klejącą konsystencję- czułam ten produkt na twarzy cały dzień. Serum również szybko się utlenia i na twarzy w ciągu dnia, i w słoiczku, bardzo też brudzi. Stężenie 15% lekko mnie podrażniało.

CE Ferulic Skinceuticalsserum 15% wit. C (L-ascorbic Acid), 1% wit. E, 0, 5% kwas ferulowy, buteleczka z pipetą 30 ml, cena ok 500zł.
To serum, pomimo wysokiej ceny i renomy producenta, wspominam najgorzej, nie zużyłam nawet buteleczki do końca. Preparat bardzo mocno mnie podrażniał, skóra łuszczyła się i była zaczerwieniona. Kwas askorbinowy w serum bardzo szybko się utleniał- czułam jego zapach cały dzień. Płyn w buteleczce szybko brązowiał. Jest to dość dziwne, gdyż witamina C jest tutaj porządnie ustabilizowana witaminą E i kwasem ferulowym. Cóz, może dostałam opakowanie, które już ktoś wcześniej otwierał, w każdym razie, nie zaryzykuje wiecej zakupu. 

Poliphenol C15 Caudalie witamina C w postaci Ascorbyl Tetraisopalmitate, polifenole z winogron; buteleczka z pipetą 30 ml  cena około 120zł. 
Wcześniej, chciałam temu produktowi poświęcić oddzielny artykuł, gdyż bardzo długo należał do moich ulubieńców, głownie za cudownie lekka konsystencję, przyjemny zapach i brak smrodku utleniania. Stosowałam to serum przez rok, właściwie z rozpędu, bo nie widziałam żadnych efektów, choć bardzo w nie wierzyłam. Serum ani dobrze nie nawilżało, ani nie poprawiało kolorytu, jak na witaminę C przystało, do tego słoiczek wystarczał mi na niespełna miesiąc. W serum Caudalie mamy nową olejową formę witaminy C, czytałam o niej wiele dobrego, ale na mnie Ascrobyl Tetraisopalmitate w ogóle nie działa.

Serum Antyoxydacyjne flavo+C15EF Biochemia Urody 15% wit.C(L-ascorbic Acid), kwas ferulowy 0,5%, bioflawonoidy, kwas glicyryzynowy, buteleczka z pipetą; cena 35,40zł. 
To serum kupiłam pod wpływem szalonego impulsu, że sama zrobię sobie krem i do tej pory nawet nie otworzyłam przesyłki, minęły przeszło 2 lata...Cóz, to wcale nie znaczy, ze serum jest złe i na pewno jeszcze kiedyś je zrobię:) W ogóle, mam wielka ochotę pokombinować z tworzeniem własnych receptur.

Jak widzicie, testowałam kilka produktów i żaden nie odpowiadał mi w stu procentach, do czasu aż poznałam LIQ CC serum light! Serum LIQ dostałam od koleżanki, które była bardzo ciekawa mojej opinii, i była to miłośc od pierwszego wejrzenia. Już dawno nie oczekiwałam na żaden kosmetyk z taka niecierpliwością. Aniu bardzo Ci dziękuję!



LIQ CC serum light LIQ Dermocosmetics 15% wit.C(L-ascorbic Acid), 0,5% wit.E, magnez, pH 3,5, buteleczka z pipetą 30 ml; cena około 60zł. 
Skład: Aqua, Propylene Glycol, L-Ascorbic Acid, Sodium Hyaluronate, Tocopheryl Acetate, Magnesium Sulfate, Methylparaben, Propylparaben, Polysorbate 20.

Witamina C w serum LIQ spełnia wszystkie warunki najlepszej stabilności  i biodostępności, charakteryzuje się idealnymi parametrami:
- postać- kwas L- askorbinowy zapewnia najlepsze przenikanie w głab skóry
- pH 3,5 stabilizuje witaminę, przy jak najmniejszym podrażnieniu
- stężenie 15% daje optymalną koncentrację kwasu L- askorbinowego w skórze

Produkt jest prześlicznie opakowany, kartoniku w kolorze bladego różu nie powstydziły by się najlepsze perfumy. Buteleczka z pipetą jest z przyciemnionego szkła i działa bez zarzutu. Produkt wygląda bardzo ekskluzywnie.

Pisałam już wcześniej, że stosowałam serum Caudalie przez rok czasu i nie widziałam żadnych efektów, W przypadku serum LIQ CC juz po pierwszym użyciu skóra była lepiej napięta i rozjaśniona. Po dłuzszym stosowaniu widziały to też wszystkie moje koleżanki, pytając, czy byłam może u doktora Kuczyńskiego:) Przez cały czas smarowani się serum, moja skóra była gładka i rozświetlona, na noc używałam już tylko kremu nawilżającego a w zasadzie smarowałam twarz balsamem do ciała Lipicar fluid z niacynamidem, balsam nakładałam też sporadycznie rano, kiedy dzień był chłodniejszy lub czułam większe ściągniecie.

 Serum ma półpłynną oleistą konsystencję, nie posiada zapachu, aplikacja jest bardzo wygodna, tuż po nałożeniu skóra jest tłusta, ale po chwili roztwór bardzo dobrze się wchłania- musicie pamiętać, żebby odczekać chwilkę ze zrobieniem makijażu,  bo inaczej bedzie sie mazał.

Kwas L- askorbinowy ma niskie pH i może powodować podrażnienia, dotychczas witamina C w stężeniu 15% powodowała u mnie rumień i łuszczenie, w przypadku serum LIQ nic takiego się nie działo. Jedynie, kiedy próbowałam stosować to serum rano i wieczorem zauważyłam ściągnięcie. Po raz pierwszy, używając serum z witaminę C nie czułam charakterystycznego zapachu utleniania, płyn nie uległ też przyciemnieniu podczas 3 miesięcy stosowania. No właśnie, 30 ml serum wystarczyło mi na 3 miesiące! Jest niewiarygodnie wydajne i ma naprawdę dobrą cenę, jak na taka jakość.

Serum nadaje się do każdego rodzaju skóry- suchej, tłustej, mieszanej, trądzikowej, naczyniowej, wrażliwej i dojrzałej. W gamie jest też serum rich o wyższej zawartości witaminy E, którego jeszcze nie otworzyłam, ale myślę, że też będzie mi służyć, zwłaszcza, że moja skóra, wykazuje ostatnio coraz wyrazistsze cechy cery suchej.


Gama kosmetyków LIQ jest rodzimej produkcji i stworzył ją polski farmaceuta i pasjonat Wojtek Sawczuk. W skład serii wchodzą nastepujące produkty:
LIQ CC  serum light- bohater dzisiejszego artykułu
LIQ CC serum rich 15 % wit. C, 1% wit. E, magnez
LIQ CG srum night 7% kwas glikolowy, kwas hialuronowy.
W fazie testów jest jeszcze serum ze skoncentrowaną witaminą E- już nie mogę sie doczekać:)

Gorąco polecam gamę produktów LIQ, produktów bez niepotrzebnych polepszaczy, substancji konsystencjotwórczych, silikonów czy kompozycji zapachowych, a opartą wyłacznie o składniki aktywne. Serum są tym, czego zawsze mi brakowało w kosmetykach aptecznych, szczególnie La Roche- Posay. Kosmatyki LIQ są sprzedawane w aptekach, choć jeszcze nie w każdej je znajdziecie. Na pewno są dostępne w sieciach Melissa, Gemini, Dr. Max i Cosmedica, niektóre z tych aptek prowadzą też sprzedaż internetową, wiecej informacji znajdziecie na stronie producenta: http://www.miamed.pl/light.php

Buziaki!

LIQ CG serum z kwasem glikolowym i konkurs:)

$
0
0

W ostatnim poście klik przedstawiałam Wam nową polską gamę kosmetyków LIQ, w szczególności zaś LIG CC serum light, które mnie zachwyciło, zachwyciło też wszystkich, którzy po mojej recenzji je kupiło i moje koleżanki, nawet wymagajaca Zuzannę:). Nie umiem tego dokładnie sprecyzować, ale serum jest po prostu genialne:). Działa natychmias, już po pierwszym użyciu skóra staje się gładka i rozjaśniona, widzę to ja, moje koleżanki i również Wy podkreślacie to w swoich komentarzach. Wspaniale układa się pod makijażem i nie obciąża skóry, ładnie matuje i  nosi się komfortowo przez cały dzień.

W ofercie jest też LIQ CC serum rich- nieco bogatsze w konsystencji, bo zawierające wyższą dawkę witaminy E- serum legere to 0,5% witaminy E, a serum rich 1,0% . Stosuję serum rich od kilku dni i jestem tak samo, a może nawet bardziej zadowolona, jak przy wersji lekkiej. Po licznych kuracjach regulujących, w tym Atredermie, moja skóra stała się bardzo wrażliwa, łatwo się ściąga i, pewnie również z wiekiem, staje się coraz bardziej sucha. Wciąż nienawidzę tłustych mazideł, ale nieco bardziej kremowa formuła serum rich daje mi wyjątkowe poczucie komfortu, pozostając wciąż lekką i niewyczuwalną na twarzy.

Trzecie serum z gamy LIQ to LIQ CG serum night i jemu chciałabym poświęcić dzisiejsza notkę.
Czytaj więcej »

Wyniki rozdania

$
0
0
Serum LIQ CG z kwasem glikolowym trafi do :

Magdy magda091992@gmail.com 
i Anki anka@muzyczne.katowice.pl

Dziewczyny gratuluję, skontaktuję sie z Wami mailowo, a serum wyślę w drugiej połowie marca, bo w tej chwili jestem za granicą. A za jakiś czas chętnie przeczytam o Waszych  wrażeniach z testowania tego produktu:)

Buziaki!

Mój schemat pielęgnacyjny

$
0
0

Bardzo często pytacie o moją pielęgnację, czas najwyższy o niej napisać, przy okazji w statystykach pojawia się też pytanie "ile lat ma kosmostolog" więc i na nie dzisiaj odpowiem, wspomnę też o pilęgnacji skóry wokół oczu, bo to zagadnienie wraca w Waszych komentarzach, jak bumerang, oraz pielęgnacji ciała i suplementach diety- no prawdziwy koncert życzeń dzisiaj będzie:)

Post ilustruję moimi zdjęciami z wygłupów z Zoë Daez :)

 Moja pielęgnacja jest bardzo prosta i oparta na schemacie cyklicznego złuszczania, jest też intuicyjna i odpowiada na potrzeby skóry, bo w ciągu swojego życia, nauczyłam się z nią współpracować.
Czytaj więcej »

Z wizytą u Zoë

$
0
0

Dziś mam dla Was fotorelację z wizyty u Zoë Daez. Poznaliście już kiedyś moją zdolną przyjaciółkę w tym poście klik. Zoë jest fotografikiem, ale ostatnio zajęła sie też rękodziełem- wytwarza własnoręcznie gadżety do sesji zdjęciowych- biżuterię, nakrycia głowy, dekoracje itp.

Przepysznie się bawiłam asystując przy jej sesjach, oraz robiąc makijaże modelkom, którym zresztą bardzo dziekuję za pozwolenie na publikację tych zdjęć. Pozdrawiam Andżelę i Bambi:) A Was zapraszam na wizytę u Zoë :)


PS. Wszystkich, którzy nie otrzymali odpowiedzi na swoje pytania, proszę o umieszczenie ich ponownie pod tym postem. Pod poprzednim jest ich już za dużo i trzeba ładować kilkakrotnie, o czym nie każdy z Was wie i nie możecie potem się odnależć. Przypominam o przejrzystej formie pytań (najlepiej w punktach) i robieniu licznych przerw.
Czytaj więcej »

Wiosennie o filtrach UV

$
0
0


Wszyscy, którzy zaglądają tu regularnie, znają moje preferencje odnośnie filtrów UV, ale jest też dużo nowych czytelników, którzy wraz z pierwszymi wiosennymi promieniami pytają o najlepsze preparaty promieniochronne. Dziś zatem pokrótce przedstawię te, które lubię najbardziej, czyli Ideal Soleil emulsję matująca SPF50 Vichy i Anthelios fluid ultralekki SPF50+ La Roche-Posay.
Czytaj więcej »

Wampirzy lifting na własnej twarzy

$
0
0


Dziś mam dla Was coś specjalnego, coś, czego jeszcze na tym blogu nie było. Będzie napięcie i emocje. Będą krew i łzy. Zapraszam:)

Niedawno pisałam, że cykliczne złuszczania kwasowo- retinoidowe nie są w stanie utrzymać mojej 43 letniej skóry na takim poziomie, jak bym chciała i zdecydowałam się na mezoterapie igłową. Właśnie kiedy szukałam specjalisty, któremu zaufam, otrzymałam list od czytelniczki dr Agnieszki Nalewczyńskiej, która zaproponowała mi wykonanie zabiegu Regeneris- mezoterapię osoczem bogatopłykowym, zwaną potocznie wampirzym liftingiem. Bardzo się ucieszyłam i postanowiłam oddać w ręce dr Nalewczyńskiej, a zaczerpnąwszy opinii na jej temat, wiedziałam że w lepsze trafić nie mogłam:)

Czytaj więcej »

Ciemna strona retinoidów

$
0
0

Trudno nie popaść w zachwyt nad retinoidami, wynalezione w 1986 roku przez najwybitniejszego światowego dermatologa Alberta Kligmana, bezsprzecznie królują w dzisiejszej dermatologii. Są najsilniejszym narzędziem w leczeniu trądzika, ale również substancjami stosowanymi w profilaktyce starzenia. Ich skuteczność została potwierdzona w licznych badaniach.

Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o ich ciemnej stronie.
Czytaj więcej »

Czym różni się serum rich od legere?

$
0
0


Bardzo się cieszę, że podobnie jak ja pokochaliście serum LIQ :) Pisałam o nich tutaj i tutaj. Ponieważ jednak, jak bumerang powraca w komentarzach pytanie o różnice pomiędzy serum rich i legere bądź light, chciałabym je pokrótce objaśnić. Wybrałam formę oddzielnego postu, aby trafił do większej ilości osób.


Głównym składnikiem obu serum LIQ CC jest aktywna lewoskrętna witamina C w stężeniu 15%, produkty różnią się zawartością witaminy E, serum LIQ CC legere mam jej 0,5% a serum rich 1,0%. Wersja legere jest zatem ultralekka, natomiast rich ciut bogatsza, ale naprawdę ciut, bo oba produkty są lekkie i świetnie komponują się z makijażem. Musicie tylko pamiętać, aby odczekać chwilkę z nałożeniem podkładu, by się nie mazał. Po wchłonięciu zarówno serum legere jak i rich pozostawiają skórę gładką i ładnie napiętą, nie przetłuszczają jej i dobrze współgrają również z filtrami UV, intensyfikując ich działanie. Pamiętajcie, że witamina C działa jak naturalny filtr UV, chroni skórę przed przebarwieniami i rozjaśnia te już istniejące.
Czytaj więcej »
Viewing all 132 articles
Browse latest View live